Wreszcie ktoś zaczyna stawiać granice startupowym kucom.
Gdy w 2022 lub 2023 roku władze Katowic zwróciły się do firm zawiadujących wypożyczaniem hulajnóg elektrycznych, żeby zadbały o to, aby osoby użytkujące hu(la)jnogi odstawiały je na miejsce tak, jak inni odstawiają rowery, czyli w punkcie wypożyczeń, a nie jak dotychczas nawet nie stawiały, lecz porzucały je gdziekolwiek, kuce odpowiedziały, że „nie mają tego w modelu biznesowym”.
Mój znajomy wymyślił prosty sposób rozwiązania problemu poprzez zbieranie przez służby oczyszczania miasta porzuconych hu(la)jnóg jako elektrośmieci i wywożenie ich do punktu przyjmowania takich odpadów. Możnaby wtedy ze stoperem w ręku liczyć czas do momentu wprowadzenia zmian w modelu biznesowym.
Ponadto od ubiegłego roku w Krakowie można zgłaszać porzucone hu(a)jnogi na specjalny adres e-mail i numer telefonu, by wynajęta firma na koszt operatora przewoziła je do wyznaczonych stacji wypożyczeń.
„W zeszłym roku [2023 – przyp. mój] takich interwencji było od sierpnia (czyli od czasu uruchomienia serwisu) ok. pięć i pół tysiąca. Zimą, kiedy skończyła się umowa z firmą zbierającą hulajnogi, zajmowały się tym same firmy wypożyczające, a także pracownicy ZTP. Problem jednak w zasadzie nie występował – od grudnia do końca lutego takich działań podjętych było łącznie 58 (z czego w lutym tylko 2).”
#hulanogielektryczne #hulajnogi #elektryczne #elektrośmieci #Kraków #Melbourne ##Lizbona #Brno
@olgamatna dodatkowo ustaliłbym prawo, które jasno określa - jeżeli masz akiekolwiek wspomaganie w swoim TOCZYDLE - [hulajnoga/rower/jednokół/deskorolka - powineineś jechać pasem dla transportu napędzanego. Po chodnikach gonią zakapturzeni wojownicy pyszne.pl i jadą 50km/h i jak coś pójdzie nie tak, będą ginać ludzie na chodnikach.
Masz Silnik Wbijaj na Szosę - spływaj ze ścieżki rowerowej. "Straight as a flail", proste jak cep...
@miklo @olgamatna @Jamoteusz w moim sporym doświadczeniu jest duża różnica. Po pierwsze osób zdolnych i chętnych jechać 50+ bez silnika po przestrzeniach dla niechronionych prawie nie ma - jak już to sami wybierają jezdnię dla wygody. A nawet jak są, to jednak są to osoby może i nierozważne, ale jednak jakoś przetestowane, które dotąd się skutecznie nie zabiły (nie można sobie po prostu kupić roweru, który zapierdala 50 kmph, trzeba ćwiczyć latami i na serio). Niby niewiele, sle jednak coś, bo zdolność przewidywania ruchu pieszych i innych niechronionych też się nie pojawia razem z zakupem hulajnogi, a trudno ją mieć z jeżdżenia autem albo metrem.
That said, ponieważ ludzie co się spieszą, z silnikiem czy bez i tak wybierają jezdnię dla własnej wygody, to nie powinni być za to ekstra karani, jak dziś, bo to nie ma sensu.
@barnaba @miklo @olgamatna
ok - to mi coś wyjasniłeś - tylko nie rozumiem jednego: CYT: "That said, ponieważ ludzie co się spieszą, z silnikiem czy bez i tak wybierają jezdnię dla własnej wygody, to nie powinni być za to ekstra karani, jak dziś, bo to nie ma sensu."?
@Jamoteusz @miklo @olgamatna obecnie jak jedziesz rowerem to masz obowiązek korzystać z drogi rowerowej albo pieszo-rowerowe, czy jedziesz 10, czy 40 kmph. UTO na drogach z ograniczeniem powyżej 30 kmph mają obowiązek korzystać z chodnika, choćby ten miał pół metra, a droga miała realne prędkości w okolicach 12 kmph. Nie stosowanie się do tych obowiązków się może wiązać z mandatem, a na pewno się będzie wiązać z agresją drogowa ze strony zmotoryzowanych.
Chodzi mi o to, że dziś już jest wiele osób, co by niekoniecznie chciała być zagrożeniem dla niechronionych, ale też niekoniecznie lubią mandaty i mijanie na gazetę w ramach dawania lekcji. Z drugiej strony ludzie którzy się boją brać udział w ruchu ulicznym, raczej nie będą skłonni umrzeć, żeby nie dostać mandatu - realne penalizowanie ich to przesadzanie ich do auta albo autobusu, więc trzeba ostrożnie (oczywiście jak ktoś jeździ 40 po chodniku to przesadzenie go do auta/autobusu to zysk dla społeczeństwa, ale np. zmuszanie osoby co jeździ 15 kmph albo jedenastolatka do jazdy trzypasmową drogą - jak dziś, gdyby ktoś egzekwował przepisy - raczej donikąd nie prowadzi). Instynkt samozachowawczy wygrywa z groźbą mandatu, czego przepisy rowerowe dowodzą od dekad.